Jak wyrobić w sobie nawyk, który zostanie z nami na zawsze? – 3 STRATEGIE

Od kilku lat subskrybuję newsletter Setha Godina – autora, mistrza marketingu (polecam Ci jego książki!), ale też mistrza systematyczności. Newsletter Setha wychodzi codziennie. Wiesz dlaczego? Bo codziennie, nieprzerwanie od kilku albo kilkunastu lat, pisze on artykuł na swojego bloga i wysyła go subskrybentom. Gość jest po prostu niesamowity – tak mi tą systematycznością zaimponował, że codziennie sprawdzam co napisał, żeby się zmotywować do mojego pisania i… nic z tym nie zrobiłam od tych kilku lat! Do dzisiaj. Ale o moim blog challenge za moment.

Zdjęcie StockSnap, Pixabay

Systematyczność jest podobno kluczem do stworzenia nawyku. Tylko jak długo ten proces trwa?… W teorii nawyku jestem całkiem dobra, przeczytałam sporo książek, ale nie do końca przekonuje mnie stwierdzenie, że jeśli będziesz robić coś przez ok. 30 dni, to wyrobisz sobie nawyk. Bardziej skomplikowane nawyki wymagają dłuższego czasu na wprowadzenie, lecz skąd możemy wiedzieć, że właśnie od tego danego momentu działamy nawykowo i jesteśmy bezpieczni? Moich wiele ‚nawyków’ to taka sinusoida – pojawiają się nawet na kilka miesięcy, a potem ni stąd ni z owąd znikają nim zdążę się zorientować, że tak się dzieje… Miałam tak z codziennym czytaniem książek, treningami, pisaniem bloga (haha!), medytacją, prowadzeniem dziennika i wieloma innymi rzeczami, które są dla mnie niby bardzo ważne, ale utrzymanie ich na stałe okazuje się być mega trudne.

A jednak potrafię!

Choć ostatnio uświadomiłam sobie, że jest w moim biznesie online coś, co robię systematycznie i to już OD ROKU! Od roku co tydzień publikuję na moim kanale YouTube KETO WTOREK. I wiesz co? Też nie stało się to od razu, bo kanał powstał kilka dobrych lat temu i od początku miałam w planie być systematyczna… taki był mój cel, bo przecież systematyczność, to klucz również do sukcesu w biznesie online! Zastanawiam się więc, co takiego magicznego się wydarzyło, że moje keto wtorki nie umarły śmiercią naturalną po paru tygodniach czy miesiącach… Z pewnością pomógł mi fakt, że w pierwszym odcinku ogłosiłam światu, że seria będzie pojawiać się co wtorek – publiczna deklaracja jest mocno motywująca, bo z jednej strony możesz liczyć na dodatkowe wsparcie innych, a jeśli się nie wywiążesz, to będzie to deklaracja upokarzająca 😛 Ktoś na pewno Ci wypomni, że nie dałaś rady! Więc tak… myślę, że to była jedna z przyczyn mojego sukcesu.

Zdjęcie Pexels, Pixabay

Przypomniał mi się też cytat Scotta Adamsa, który od kilku lat wisi sobie na mojej tablicy w biurze (no cóż… do pewnych rzecz widocznie musimy dojrzeć) – „Przegrani mają cele, zwycięzcy mają systemy”. Cel sam w sobie, choćby nie wiem jak wypasiony, nic nam nie da, jeśli nie stworzymy systemu, który nas do niego doprowadzi. I ja taki system nagrywania na YouTube sobie trochę chyba nieświadomie stworzyłam. Statyw i kamera na stałe zagościły w biurze, na początku się wręcz o ten sprzęt potykałam, ale zadziałało. 😉 Miałam kilka przypomnień w moim kalendarzu dot. nagrywania filmów, bo trudno mi było ustalić jedną stałą porę nagrań przy dwójce małych dzieci i różnych godzinach pracy moich i mojego męża. Jak gdzieś wyjeżdżałam, to nagrywałam odcinki na zapas. W ogóle starałam się nagrać choć jeden do przodu, żeby nie dać na tym jutubie plamy, skoro już się zadeklarowałam! A teraz to już sobie nawet nie ustawiam powiadomień i usunęłam spod nóg statyw – nie ma mowy, żebym zapomniała o keto wtorku. Więc jednak nawyk regularnego nagrywania wyrobiony!

Dlaczego Ci o tym piszę? Bo może tak jak ja wiele razy próbowałaś wprowadzić ważne zmiany do swojego życia i gdzieś to się w końcu rozjechało. Może Twoim celem jest od lat zdrowie, szczupła sylwetka, więcej energii, napisanie książki czy coś jeszcze innego, co jest dla Ciebie przecież ważne, ale…. patrzysz w lustro i wciąż nie masz się czym sobie pochwalić. Dlatego może pomogą Ci te 3 kroki:

  1. Publiczna deklaracja – powiedz komuś o swoim celu, możesz go poprosić o wsparcie i motywowację, ale nie jest to konieczne. To zadziała nawet jeśli ta osoba nie będzie Cię wspierać 🙂 bo jeśli ktoś nie wierzy w nasz sukces, to czasem nawet bardziej nas to motywuje, żeby udowodnić mu, że się mylił. Możesz tak jak ja zrobić to w sieci, ale mogą to być też np. domownicy czy ktoś z przyjaciół.
  2. System – nie koncentruj się na celu, ale stwórz swój własny system. Podam Ci prosty przykład. Wiesz pewnie, że picie wody, czyli odpowiednie nawodnienie jest bardzo ważne i bez niego ani nie będziemy zdrowi, ani nie schudniemy itp itd. Prosta rzecz, a wiele osób ma z tym ogromny problem. Dlatego ustal sobie, że szklanka wody z cytryną, to pierwsza rzecz, którą robisz rano po wstaniu z łóżka. Po prostu wstajesz, idziesz do kuchni, nalewasz wodę do szklanki i pijesz. Możesz sobie przy łóżku umieścić karteczkę z przypomnieniem albo ustawić taką przypominajkę w telefonie – są aplikacje, które przypominają o nawodnieniu w trakcie dnia i wielu moich podpopiecznych właśnie w taki sposób wyrobiło sobie nawyk picia wody.
  3. Zajaraj się samą drogą – to świetnie pokazał ostatnio mój starszy syn. Odkąd zamknęli szkoły i siedzimy w domu, Stefan dostał od taty wyzwanie – codzienna żonglerka (wiecie, takie podbijanie piłką :). Zaczynał 25 marca od maksymalnie 10 podbić, a teraz po ponad miesiącu jego rekord to 154 żonglerki prawą nogą! Nieźle jak na sześciolatka, prawda? Co ciekawe – CEL, który sam sobie wyznaczył to 100 żonglerek do jego 7. urodzin. Urodziny będą za kilka dni, ale on trenuje dalej, bo tak jest zafascynowany tym, że codziennie trenuje i jest coraz lepszy, że pierwotny cel się przeterminował 🙂 Twoje cele mogą się zmieniać, bo Ty się zmieniasz. Ba, nawet Twój system się będzie zmieniał. I to nic nie szkodzi. Najważniejsze zrobić dziś to, co zaplanowane i cieszyć się z tego pierwszego sukcesu.

Dlatego ja dziś starłam grubą warstwę kurzu z mojego bloga, napisałam pierwszy tekst z samego rana (to mój system – najpierw szklanka wody, a od razu potem tekst, zanim jeszcze trzeba będzie przygotować dzieciom śniadanie) i mam swój cel, który choć nie najważniejszy, to jednak pasuje go publicznie zadeklarować – BLOG CHALLENGE – od dziś przez kolejne 30 dni będę codziennie publikować post na blogu! Zobaczymy, może te 30 dni rzeczywiście są magiczne…

Podobne posty:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *